poniedziałek, 28 stycznia 2013

6. Niall



Po raz kolejny zostałam sama w tym wielkim, ciemnym mieszkaniu. Ostatnimi czasy, takie sytuacje zdarzały się bardzo często. On wychodził na miasto z kumplami i przyjaciółką, mnie zostawiając samą sobie, a przecież ja też go potrzebuję. Jego bliskości, czułości, czy rozmowy z nim. W końcu jest moim chłopakiem, który jest dla mnie najważniejszy i to z nim planuję swoją przyszłość. Nigdy nie przeszkadzały mi jego wyjścia z przyjaciółmi, ale jego coraz częstsze znikania i brak czasu dla mnie zaczął mi doskwierać. Jego kariera jest bardzo pracochłonna, dlatego rzadko spędzałam z nim czas, jednak na imprezy czy inne wyjścia, tego czasu mu nie brakowało.

Siedzenie przed telewizorem i oglądanie jakiejś dennej komedii romantycznej, która niespecjalnie mnie bawiła czy interesowała, przerwał mi sprzęg przekręcanego się zamka w drzwiach. Szybko otarłam łzy, które do tej pory zdążyły znaleźć się na moich policzkach, z nadzieją, że Niall nie zwróci na to uwagi. Chłopak wszedł do salonu, zapalając w nim światło, po czym usiadł na kanapie.
- Ale jestem zmęczony - zaczął, rozkładając się wygodniej. - Gdybyś widziała co dzisiaj zrobiła [I.P.N].
Na sam dźwięk jej imienia, łzy napłynęły mi do oczu. Westchnęłam ciężko, podnosząc się z miejsca i kierując do wyjścia z pomieszczenia, jednak zatrzymał mnie uścisk na prawej dłoni.
- O co ci chodzi? Stało się coś? - usłyszałam jego jak zwykle spokojny i melodyjny głos.
- Mnie o nic nie chodzi Niall. Nic a nic. - wyszeptałam, ledwo powstrzymując płacz.
Wyrwałam swoją rękę z jego mocnego uścisku i wyszłam z salonu. Po chwili znajdowałam się już w łazience, siedząc na chłodnych płytkach i biorąc głębokie oddechy, co zawsze pozwalało mi ukoić nerwy. Jednak tym razem i to nie pomagało. W takiej sytuacji, zawsze brałam żyletkę. To ona była moją przyjaciółką. Jedyną jaką miałam.
Drżącymi dłońmi, otworzyłam szafkę pod zlewem, wyjmując z niej kosmetyczkę, w której zazwyczaj przetrzymywałam żyletki. Wybrałam jedną z nich i przyłożyłam do nadgarstka. Kiedy na mojej ręce pojawiły się pierwsze kreski, w drzwiach stanął Niall.
- [T.I] obiecałaś! - wrzasnął z załzawionymi oczami, wyrywając mi ją z dłoni. - Co takiego się wydarzyło, że do tego wróciłaś?! przecież mi obiecałaś!
- Ty też mi obiecywałeś Niall! że będziesz przy mnie w trudnych dla mnie chwilach! - również krzyczałam. - Ale nie, ty wolisz [I.P.N]! na mnie jak zwykle masz wyjebane!
- O czym ty mówisz? - zmarszczył brwi.
- O tym, że dla mnie nie masz już czasu. Przez cały czas wychodzisz gdzieś z kumplami i [I.P.N], a mnie zostawiasz samą, kiedy najbardziej ciebie potrzebuje. - łzy kapały na zimną posadzkę.
Blondyn nie zważając na krew i łzy na mojej koszulce, przytulił mnie mocno do siebie, głaszcząc po włosach.
- Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam. Jesteś dla mnie najważniejsza, przecież wiesz!
Zapadła między nami głucha cisza. Słychać było tylko bicie naszych serc i niespokojne oddechy. Jednak po chwili usłyszałam ciche słowa piosenki.

Girl I see it in your eyes you're disappointed
Cause I'm the foolish one that you anointed with your heart
I tore it apart
And girl what a mess I made upon your innocence
And no woman in the world deserves this
But here I am asking you for one more chance*

Tylko jego głos, potrafił mnie uspokoić. Prawdziwie ukoić moje nerwy i zrelaksować.
- Kocham cię Niall.
- Ja ciebie też [T.I].


Witam was kochani :)
 Udało mi się napisać tego imagina, a pomysł wpadł mi podczas czytania Krzyżaków (;o). Wiem, dziwne, ale zdarza się. :D Tak więc zostawiam was z czytaniem, liczę na komentarze i opinie :) 
~Nulka :)
* - fragment Gotta Be You, tak dla ciekawych :) 

sobota, 26 stycznia 2013

5. Louis


[I.P] - imię przyjaciółki.
[I.C] - imię córki.

- On musi wiedzieć, że jest ojcem! - usłyszałam po raz kolejny słowa [I.P]. - [I.C] musi mieć ojca, zrozum to w końcu!
- To jest moje dziecko. [I.C] nie ma ojca. - odezwałam się cicho do niej, patrząc na swoją córeczkę, śpiącą w łóżeczku. - Daj mi już z tym spokój.
Moja przyjaciółka westchnęła głośno, rezygnując z dalszych tłumaczeń. Bezszelestnie wstała z krzesła i ruszyła w stronę drzwi.
- Robisz największy błąd w swoim życiu. - rzekła i wyszła z mieszkania.
Kiedy drzwi za dziewczyną się zamknęły, schowałam twarz w dłonie, czując łzy na swoich policzkach. Od dłuższego czasu próbuję zapomnieć o Louisie, który tak bardzo mnie zranił i zostawił z niewiadomych powodów, ale uniemożliwia mi to [I.T.P]. Tłumaczy mi, że on musi wiedzieć o swoim ojcostwie. Jednak ja tego nie chcę. Nie chcę przechodzić tego upokorzenia, co pół roku temu, kiedy się rozstaliśmy.


Wychodząc do parku z wózkiem, w którym leżała malutka, czułam, że wreszcie odżyłam. Czułam, że potrafię teraz zapomnieć to co się zdarzyło i zacząć życie od nowa.
Spacerowałam po alejkach, mijając wielu radosnych osób, siedzących na ławkach i uśmiechając się szeroko. Ten widok, sprawił, że zrobiło mi się cieplej na sercu, jednak kiedy zbliżyłam się do jednej z par, zamarłam. To był Louis, przytulający szczupłą brunetkę. Wyglądali na szczęśliwych, nie widzących świata po za sobą. Chciałam ominąć ich, starając się nie zwracać na siebie zbyt wielkiej uwagi, ale nie udało mi się to, bo gdy przechodziłam obok, chłopak spostrzegł mnie.
- [T.I]? - usłyszałam jego melodyjny głos, który wypowiedział moje imię tak troskliwie.
- Cześć Louis. - przełknęłam głośno ślinę, ponieważ w gardle pojawiła się gula, uniemożliwiała mi wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa. - Co u ciebie? Widzę, że ułożyłeś sobie życie. - po tych słowach, spróbowałam wymusić uśmiech, z którego wyszedł mi grymas.
- Ojej, zapomniałbym. Poznaj Eleanor, moją dziewczynę. El, to jest [T.I]. Moja była. - wypowiedział te dwa słowa, które zadały mi ból.
- Miło mi cię poznać. - uśmiechnęłam się do niej lekko.
- Mi ciebie również.
- A co to za ślicznotka? - szatyn zajrzał do wózka, by zobaczyć moją, znaczy naszą córeczkę. - Podobna do ciebie. Jak ma na imię?
- [I.C].
-  Ile już ma? - zadał kolejne pytanie.
- Dwa tygodnie. - odpowiedziałam, nieświadoma swojego czynu. - Muszę już lecieć, bo [I.C] za chwilę zacznie marudzić. Miło było cię znów zobaczyć i poznać twoją dziewczynę. Może do zobaczenia Louis.
Łamliwym głosem wypowiedziałam ostatnie słowa i szybkim krokiem, skierowałam się w stronę domu, pchając wózek. Łzy powoli zaczęły spływać po moich policzkach. Całe szczęście, że zdołałam je powstrzymać przez te kilka chwil.
Pół godziny później, nakarmioną [I.C] położyłam do łóżeczka i w ciągu chwili już spała słodko, przytulona do różowego misia. Uśmiechnęłam się na ten rozkoszny widok, lecz z transu ocucił mnie dźwięk dzwonka do drzwi.
Przed drzwiami stał Louis z grobową miną.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - spytał złym i jednocześnie smutnym tonem.
- Ale czego? - nie zrozumiałam.
- Że jestem ojcem! - wyjaśnił, patrząc mi w oczy. - Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jesteś w ciąży? [T.I], dlaczego do jasnej cholery nie powiedziałaś mi,  że mam córkę? - podniósł lekko głos.
- A co by to dało? Zostawiłeś mnie i ułożyłeś życie na nowo. Jesteś szczęśliwy, dlaczego mam ci psuć wspaniałą karierę i związek? - również zmieniłam ton. - Nie chcę naciągać cię na dziecko!
- Jaki związek?! To jest udawane! Tak naprawdę szczęśliwy mógłbym być tylko z tobą! Kocham cię [T.I] i nigdy nie przestałem. - złapał mnie za policzki.
- To dlaczego mnie zostawiłeś? - rozpłakałam się.
- Przepraszam, management mi kazał to zrobić. A później miałem udawać, że moją dziewczyną jest Eleanor, ale nie zapomniałem o tobie. Cały ten czas byłaś w mojej głowie i tak bardzo mi cię brakowało. Tak bardzo cię przepraszam. - uklęknął przede mną, cały czas patrząc w moje oczy. - Wróć do mnie, proszę.
- Wrócę, a wiesz dlaczego? Bo jesteś całym moim życiem i jego sensem. - pocałowałam go w usta.


Od tego zdarzenia minęło już kilka dobrych lat, a my nadal jesteśmy szczęśliwy i wychowujemy naszą córeczkę. Nie wyobrażam sobie życia bez Louisa, który parę dni temu oświadczył mi się, a w drodze na świat jest nasz cudowny synek.


Imagin pisany na szybko, wiem nie wyszedł. Nie dość, że krótki to nudny i bez sensu, ale chciałam coś dodać. Opinię zostawiam w waszych rękach i mam nadzieję, że nie zabraknie komentarzy. Obiecuję, że następny będzie dłuższy i lepiej napisany. Będę się starać :) 
~Nulka 

sobota, 19 stycznia 2013

4. Wszyscy

Po raz kolejny w tym tygodniu wjechałem na podjazd jeszcze niedawno domu naszej  piątki. Otworzyłem tak dobrze znane mi drzwi i wszedłem do korytarza, z którym wiąże się tyle wspomnień. Wspaniałych wspomnień.

- Liam wróciłeś już?! - usłyszałem głos Nialla, który wyróżniał się mocno irlandzkim akcentem. - Kupiłeś coś do jedzenia?! - pojawił się w korytarzu, po czym zabrał ode mnie siatki z zakupami i zniknął w kuchni.
- A marchewki?! - pobiegł za nim Louis. 
- Daddy, Styles zabrał mi lusterko! - poskarżył się załamany Zayn. - I gdzie ja się teraz będę przeglądał?
- Ale to dlatego, bo powiedział, że koty są głupie. - wyjaśnił lokaty chłopak, kiedy spojrzałem na niego z grobową miną. 
- No bo są! - wtrącił brunet, po czym zwiał, przed goniącym go Hazzą. 
- Gdzie moje marchewki? - spytał zrozpaczony Tommo, przeglądając zakupy. 
- Musiały zostać w aucie, zaraz po nie pójdę. - obiecałem, klepiąc przyjaciela po plecach i ominąłem go.

Miałem nadzieję, że w kuchni znajdę blondyna, który jak zawsze będzie oblizywał łyżkę po nutelli, szukając innych słodyczy. Jednak nadzieja matką głupich. Zamiast mojego irlandzkiego przyjaciela, zastałem w pomieszczeniu gazetę, która leżała dokładnie w tym samym miejscu, w którym ją zostawiliśmy i kubek, w którym Zayn codziennie pił swoją ulubioną kawę. Wziąłem głęboki oddech i pokierowałem się do salonu z myślą, że tak spotkam moich czterech głupków, ale i tu również czekało mnie rozczarowanie.

- Oddawaj tego pilota, chcę obejrzeć Zmierzch! - krzyknął Louis, próbując wyrwać ów przedmiot z rąk mulata.
- A ja chcę zobaczyć mecz! - zaczęli się przepychać, co oczywiście skończyło się marudzeniem.
- Liam, powiedz mu coś. - odezwali się w moją stronę jednogłośnie. 
- Zayn fryzura ci się rozwaliła, a jeśli się nie mylę za dziesięć minut idziesz na randkę. - zwróciłem się do bruneta. - Louis, Harry coś mówił o spacerze do parku. Może jeszcze go złapiesz, wtedy będziesz miał okazję znaleźć Kevina. 
Obydwoje jak na zawołanie zerwali się z kanapy i pognali w swoje strony. 
- Tommo, tylko pamiętaj o czapce. - dodałem, nie dbając o to, czy mnie usłyszał, po czym zachichotałem cicho, rozkładając się na kanapie. 

Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, by po chwili skapywać na poduszkę, którą właśnie przytulałem. Pachniała mieszanką perfum każdego z moich przyjaciół. Tak bardzo chciałbym, żeby te wszystkie czasy wróciły, żebyśmy znów byli bandą rozwydrzonych dzieciaków.
Siedząc tak, usłyszałem otwierające się drzwi wejściowe i po chwili w drzwiach salonu stanął Niall. Obydwoje otworzyliśmy szerzej oczy ze zdumienia.
- Liam?! - odezwał się po chwili milczenia.
- Niall?! - poderwałem się z kanapy i stanąłem na przeciwko niego. - Tęskniłem wiesz?
Chłopak zwinnym ruchem ominął walizki, które przytargał ze sobą i wtulił się we mnie mocno.
- Ja też tęskniłem Liam, nawet nie wiesz jak bardzo. - poczułem łzy kapiące na mój bark.
Zaciągnąłem się perfumami przyjaciela, nie chcąc zapomnieć jego zapachu, którego tak bardzo brakowało mi przez ostatni czas.
- Co tu tak głośno? - dobiegł nas głos zaspanego Zayna, który właśnie zszedł ze schodów i stanął jak wryty. - Liam?! Niall?!
- Zayn?! - krzyknęliśmy jednocześnie, zdziwieni jego widokiem.
Cała nasza trójka nie mogła uwierzyć, że siebie widzi. Minęło już prawie sześć miesięcy od naszego rozpadu i ostatniego spotkania. Chłopak po chwili rzucił się na nas, przytulając mocno.
- Chłopaki? - usłyszeliśmy zdziwionego Louisa, stojącego w wejściu salonu.
Uśmiechnęliśmy się do niego, co szybko odwzajemnił i również mocno się w nas wtulił. Brakowało nam siebie, bliskości, zrozumienia.
Po dłuższej chwili ściskania się, usiedliśmy na kanapie, przekrzykując się nawzajem pytaniami. Każdy chciał się dowiedzieć jak druga osoba się tu znalazła. Niall pokłócił się z ojcem i przyleciał do Londynu, Zayn przyszedł do naszego wspólnego mieszkania wczoraj późnym wieczorem i nie miał siły wracać do siebie, Louis chciał podlać kwiatki, a ja? Ja najzwyczajniej w świecie tęskniłem za chłopakami. Pewnie zastanawiacie się, gdzie jest Harry i dlaczego nie ma go z nami. Otóż, to przez niego One Direction się rozpadło, a mianowicie, przez jego związek z Taylor Swift. Cały swój czas spędzał w Ameryce z nią, a nas, próby i spotkania z managerem kompletnie olewał. Po jakimś czasie postanowiliśmy w końcu zrezygnować z zespołu i pozostawić karierę. Najbardziej jednak trudno było nam się rozstać. Dwa lata spędzone razem nie łatwo przekreślić, tym bardziej jeśli się kogoś naprawdę mocno kocha. A my się kochamy, jak bracia, ale kochamy.
- Tak bardzo mi was brakowało przez ten czas. - odezwałem się w końcu, czując łzy napływające do oczu. - Brakowało mi naszej przyjaźni.
- A co z Harrym? Kontaktował się z nim ktoś? - spytał się Niall, nie zauważając bólu, który pojawił się w oczach Louisa na dźwięk imienia naszego przyjaciela.
To on zawsze był najbliżej z Harrym. Darzyli się wyjątkowym uczuciem i byli bardzo do siebie przywiązani. Wszystko robili razem i widać było, że łączy ich niezwykła więź. Więź, której między mną a na przykład Niallem nie ma. Miło było patrzeć jak wygłupiają się czy przytulają. Kiedy byli blisko siebie, od razu wypełniała ich radość. Jednak teraz to znikło...
- Lou, Niall nie chciał. - przytuliłem go do siebie, kiedy zauważyłem łzy na jego policzkach. - My też za nim tęsknimy.
- Może się przejdziemy na spacer? Jest ładna pogoda. - zaproponował Zayn, by zmienić uciążliwy temat.
Wszyscy pokiwaliśmy ochoczo głowami, w ramach zgody. Wstaliśmy, ubierając płaszcze i wyszliśmy na dwór.

Tego mi brakowało. Wygłupów z moimi przyjaciółmi, za którymi tak bardzo tęskniłem.
Właśnie wracaliśmy, kiedy na schodkach przed naszym domem, zauważyliśmy skuloną postać, a obok stała walizka. Od razu poznaliśmy w niej Harrego, dlatego szybko podbiegliśmy do niego.
- Harry?
- Chłopaki? - spojrzał na nas, jakby nie dowierzając. - Co wy tu robicie?
- Chyba nie będziemy rozmawiać na podwórku, wejdźmy do środka. - rzekłem, otwierając drzwi.
Cała czwórka weszła do mieszkania, a ja ruszyłem za nimi, zamykając za sobą drzwi. Miałem przeczucie, że to, czego dowiemy od Styles'a, będzie niezwykłym szokiem, zmieniającym nasze życie.
- Jakim cudem się tu znalazłeś Harry? - spytałem, siadając na kanapie.
- Rozstałem się z Taylor. - rzekł ze spuszczoną głową. - Zdradziła mnie. Ze swoim byłym.
Można było zobaczyć łzy stojące w oczach chłopaka, które pojawiły się wraz z wypowiedzeniem tych słów.
- Ja was przepraszam. Zachowałem się egoistycznie i nieodpowiedzialnie. Od początku mówiliście mi, że ona widzi w tym tylko zabawę kolejnym frajerem, ale ja wam nie wierzyłem, dalej brnąc w ten cholernie beznadziejny związek. Ja się jej nawet oświadczyłem! - w tej chwili z oczu Harrego zaczęły lecieć małe słone kropelki. - Wtedy się przyznała. Przyznała się, że nigdy mnie nie kochała, że mnie zdradziła i powiedziała, że to koniec bo wraca do swojego byłego.
W ciszy słuchaliśmy historii naszego przyjaciela. Tak jak wcześniej myślałem, była ona dla nas szokiem. Mimo, że od początku wiedzieliśmy, że im się nie uda i, że z Taylor jest coś nie tak, to nie spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy. A tym bardziej tego, że Harry, nasz Styles zdecyduje się na oświadczyny w tak młodym wieku. Jednak nikt nie miał mu za złe tego, że się pogubił. Każdy nie raz popełnia błędy i to właśnie dzięki temu się uczy.
- Strasznie was przepraszam. - spuścił głowę, nie wiedząc co ma dalej powiedzieć.
- Harry, wybaczamy ci. - odezwałem się cicho, ale kiedy nie usłyszałem protestów odezwałem się głośniej. - Wybaczamy ci, bo jesteś naszym przyjacielem. Naszym bratem, rodziną. I to jest najważniejsze. - uśmiechnąłem się, kiedy zobaczyłem jego przepełnione nadzieją i radością oczy.
Po chwili złączeni byliśmy w jednym, dużym uścisku, którego tak bardzo brakowało mi przez te pół roku. Ciepła bijącego od każdego z nich, tej wspaniałej atmosfery, wygłupów i kłótni o byle co. Przyjaźń to coś więcej niż dzielenie się swoimi tajemnicami. To więź, która nas połączyła. To więź, która połączyła One Direction.

Wreszcie napisałam. Trochę mi zeszło z tym imaginem, ale skończyłam i o to jest :) Wyrażajcie swoje opinie w komentarzach, bo to dla mnie ważne. Oczywiście jeśli chcecie jakiś imagin z dedykacją to piszcie, ja się postaram zrealizować. :) 
Wiem, że poprzedni imagin, mógł być troszkę nudny, ale to był mój pierwszy jaki napisałam, a że nie miałam co dodać, to wstawiłam ten. Przepraszam was za to :) 
 ~Nulka :)

wtorek, 8 stycznia 2013

piątek, 4 stycznia 2013

3. Harry i Niall


Jesteś z Harrym od 6 miesięcy. Kochasz go całym swoim sercem, ale od pewnego czasu  między wami coś się psuje. On bardzo często znika, nawet na całe dnie, a ty siedzisz sama w wielkim pustym mieszkaniu. Nie wychodzi z chłopakami, bo oni w tym czasie cię odwiedzają. Z nimi też się przyjaźnisz, jednak najlepiej dogadujesz się z Niallem. To on wspiera cię gdy tego potrzebujesz, dzwoni i odwiedza cię tak często jak pozwala czas. Na niego zawsze możesz liczyć, bez względu na wszystko.
Dzisiaj Harry znów zniknął i od rana nie ma go w domu. Wiesz, że nie wyszedł z resztą, bo dopiero co byli u was w domu, z zamiarem rozmowy z twoim chłopakiem. Od pewnego czasu, do głowy przychodzą ci złe myśli. Tak, podejrzewasz go o zdradę.
Siedzisz przed telewizorem, z laptopem na kolanach i przeglądasz różne stronki. Nagle trafiłaś na jedną ze stron plotkarskich. Jeden nagłówek przykuł twoją uwagę - Harry Styles ma nową dziewczynę? A co z [T.I] [T.N]? Weszłaś w niego. Wyświetliły się zdjęcia twojego ukochanego obejmującego oraz całującego jakąś brunetkę. Od razu w twoich oczach pojawiły się łzy. A myślałaś, że zdrada to tylko wymysły twojej głowy. Twoja wyobraźnia.  Nie zwracając uwagi na strumienie łez lecących po policzkach, pobiegłaś po walizkę i zaczęłaś pakować wszystkie swoje rzeczy. Drżącymi dłońmi wrzucałaś niedbale poskładane ubrania. Biorąc walizkę, oraz torebkę wyszłaś z domu.
Po 10 minutach stałaś pod domem Horana. Zadzwoniłaś do drzwi i w ciągu kilku sekund stanął w nich blondyn. Kiedy zobaczył twoje zapłakane oczy, skrzywił się.
- Czyli już wiesz?
- To ty wiedziałeś o tym wszystkim?! - wykrzyczałaś zdenerwowana tą sytuacją.
- Dowiedziałem się przed chwilą, przeczytałem w internecie. [T.I].. - twoje imię wyszeptał i przytulił cię mocno do siebie. Wtuliłaś się mocniej w jego tors.
Wpuścił cię do środka. Usiadłaś na kanapie, po chwili obok ciebie usiadł Niall, podając ci herbatę. Upiłaś dużego łyka gorącego napoju i położyłaś głowę na ramieniu chłopaka.
- Nialler? - Szepnęłaś.
- Nic nie powiem Harremu i oczywiście, że możesz u mnie zostać. Tyle ile będziesz chciała. A i nie musisz dziękować. Nie mógłbym cię zostawić w takiej sytuacji. Wiem, że ty byś zrobiła dla mnie to samo. - odparł, uśmiechając się lekko. Znał cię bardzo dobrze, nawet lepiej od Harrego.
- Dlaczego on to zrobił? - ponownie się rozpłakałaś. - Ja go tak bardzo kocham.
- Nie wiem [T.I], nie wiem. - pokręcił głową, przytulając mnie. - Harry się pogubił, ale on nadal cię kocha..
- Nie rób mi nadziei. - przerwałaś mu. - On mnie już nie kocha, znudziłam mu się. Chyba czas o nim zapomnieć. Zapomnieć o tym co było między nami i zniknąć z jego życia. Tyle, że wymazać go ze wspomnień nie umiem. Za bardzo go kocham, by móc zapomnieć. - ledwo mówiłaś przez łzy.
- Csii.. - przyciągnął cię mocniej do siebie. - Powinnaś się położyć, musisz odpocząć. - pokiwałaś głową, a chłopak wziął cię na ręce i zaniósł do sypialni dla gości.
Położył cię na łóżku i przykrył kocem.
- Śpij mała. Ja pójdę po twoją walizkę. - szepnął, całując twoje czoło i wyszedł z pokoju.
Usnęłaś od razu po przyłożeniu głowy do poduszki.
*Oczami Nialla*
Biedna [T.I]. Jak Harry mógł jej coś takiego zrobić, przecież ona go kocha. Nie widzi świata po za nim, a on ją tak po prostu wykorzystał. Jeszcze niedawno, gdy patrzyłem jak się przytulają, przez głowę przechodziły mi myśli, że chciałbym mieć tak kochającą dziewczynę jak [T.I]. W sumie, to chciałbym być na miejscu Harrego. Taka dziewczyna to największy skarb, ale Styles tego nie rozumie.
Zaniosłem jej walizkę na górę. Kiedy wszedłem do pokoju, dziewczyna słodko spała, przytulona do jednej poduszki. Położyłem bagaż obok łóżka i zbliżyłem się do [T.I].
- Nie pozwolę cię więcej skrzywdzić. - pogłaskałem ją po policzku i wyszedłem z pomieszczenia.
Postanowiłem zadzwonić do reszty i powiedzieć im o wszystkim. Mieli prawo wiedzieć, dlatego wybrałem numer Liama i przyłożyłem telefon do ucha.
- No cześć Niall. Co tam? - przywitał się radosnym głosem.
- Cześć Li. Słuchaj, moglibyście do mnie przyjechać. Bez Harrego, bo jak go zobaczę, to go zabiję.
- Ale co się stało? - zaniepokoił się.
- Pogadamy jak przyjedziecie, muszę kończyć, do zobaczenia. - rozłączyłem się i usiadłem na kanapie, biorąc głęboki oddech.
Siedziałem tak, zastanawiając się nad tym wszystkim, póki nie zjawili się chłopcy. Wpuściłem ich do środka i zasiedliśmy na kanapie. Trójka przyjaciół obdarzyła mnie pytającym spojrzeniem.
- Tylko nic nie mówcie Harremu i mówcie cicho, bo jedna osoba właśnie zasnęła. - spojrzałem na nich, a oni pokiwali głowami na znak zgody. - [T.I], przeczytała dzisiaj na jednej stronie plotkarskiej, że Styles ją zdradza. Były na tej stronie także zdjęcia, które jednoznacznie pokazywały Harrego z jakąś laską. [T.I] przyszła do mnie z walizką, cała zapłakana i poprosiła o przenocowanie na kilka dni. Oczywiście zgodziłem się, a teraz śpi u mnie w gościnnym. Jest załamana, ona na serio debila kocha. - skończyłem opowiadać, jeszcze dodając. - I obiecałem, że Harry się nie dowie.
- Zabiję drania. - odezwał się Liam po chwili, wstając z fotela i kierując się do drzwi.
- Poczekaj! - zatrzymałem go. - To bez sensu. To Harry, jemu nie da się wytłumaczyć.
Chłopak wrócił na swoje miejsce, wzdychając bezradnie.
Po jakimś czasie usłyszałem pukanie do drzwi. Zdziwiony nagłym gościem,  poszedłem otworzyć. W drzwiach stał nie kto inny jak Styles.
- Czego?! - przywitałem go ostrym tonem, a ten spojrzał na mnie zdziwiony.
- Jest [T.I]? Nie ma jej w domu, jej rzeczy też nie ma, martwię się. - wybuchłem sarkastycznym śmiechem.
- Martwisz się?! A gdzie byłeś kiedy twoja dziewczyna siedziała przez całe dnie w domu i płakała?! - krzyknąłem w jego stronę.
- To jest [T.I] czy nie? - spytał zniecierpliwiony.
- Była, ale nie ma i dzięki tobie żaden z nas więcej jej nie zobaczy. - powiedziałem z wyrzutem.
- Ale co ja zrobiłem? - na te słowa, wyciągnąłem telefon z kieszeni, otworzyłem stronę plotkarską i pokazałem ją chłopakowi.
- O nie. - pokręcił głową i ze spuszczoną głową, usiadł na schodkach. - Ja nie chciałem! Ja ją kocham! Niall, uwierz mi, że to był raz! Jedyny raz! Straciłem ją! - płakał, Harry Styles płakał. Łzy płynęły strumieniami po jego policzkach.
Usiadłem obok niego i mocno przytuliłem. Mimo, że zdradził [T.I], to wiem, że tego nie chciał. Wciąż jest moim przyjacielem, dlatego muszę mu pomóc.
- Wejdźmy do środka. - szepnąłem i pociągnąłem chłopaka za sobą.
Weszliśmy do salonu. Chłopaki byli zaskoczeni moim zachowaniem i nie ukrywali tego.
- Wysłuchajcie go. - odezwałem się błagalnym tonem. - Ja zaraz wracam.
Wszedłem do pokoju, w którym spała [T.I]. Dziewczyna, zaraz po moim wejściu obudziła się i spojrzała na mnie.
- Harry przyszedł.. - powiedziałem cicho, tak jakby głośny ton miał ją zranić. - Wyjaśnił nam to wszystko.. Siedzi w salonie i płacze.
- Płacze? - spytała, otwierając szerzej oczy ze zdziwienia.
- Tak. Harry Styles płacze. On tego nie chciał.. Hazza strasznie cię kocha i nie wyobraża sobie życia bez ciebie. Gdy powiedziałem mu, że wyjechałaś, widziałem w jego oczach, że coś w nim pękło. Porozmawiaj z nim, wyjaśnijcie sobie wszystko. Ty go kochasz, on kocha ciebie, nie zaprzepaśćcie tego. Uwierz mi, że Harry drugi raz tego samego błędu nie popełnia.
- Dobrze porozmawiam z nim. - westchnęła z rezygnacją.
Nie powiem, bo ulżyło mi. Chciałem by [T.I] była szczęśliwa, wtedy i ja będę się cieszył.
Razem z dziewczyną zeszliśmy na dół. Mówiąc [T.I], żeby poczekała chwilę, wszedłem do salonu.
- Chłopaki, chodźcie na dwór, muszę wam coś pokazać. Harry, ktoś chce z tobą pogadać. Nie spieprz tego.. - ostatnie zdanie szepnąłem mu do ucha i wyszedłem za chłopakami.
*Oczami [T.I]*
Powolnym krokiem ruszyłaś do salonu, na rozmowę ze swoim chłopakiem. Bałaś się jej jak cholera, ale twoja babcia kiedyś powiedziała, że konflikty należy rozwiązywać szczerą rozmową, a nie kłótniami. Tak też postanowiłaś zrobić.
Gdy weszłaś do pomieszczenia, zauważyłaś Harrego, siedzącego na kanapie, który na twój widok, poderwał się z miejsca i podszedł do ciebie. Jego oczy były zapłakane, pełne smutku i nieszczęścia. Miałaś wielką ochotę go przytulić, ale wiedziałaś, że musisz być twarda.
- [T.I] ja cię bardzo przepraszam. Tak bardzo tego nie chciałem. Kocham cię najbardziej na świecie i nie umiem bez ciebie żyć. Nawet nie wiesz, jaki jestem na siebie wkurzony. Bardzo tego żałuje. Wiem, że nie chcesz mnie teraz znać, ale proszę daj mi szansę, a obiecuję poprawę i że więcej czegoś takiego nie zrobię. - mówił, patrząc ci w oczy, które w jednym momencie, jak na komendę zalały się łzami.
Wiedziałaś, że mówi prawdę, że te słowa płynęły prosto z serca. Znasz Harrego już bardzo długo i wiesz kiedy kłamie, a kiedy mówi prawdę. Nie wiele myśląc, rzuciłaś się lokowanemu chłopakowi na szyję.
- Kocham cię Harry. - wyszeptałaś, tuląc się w jego tors. - Tak bardzo cię kocham.
- Ja też cię kocham. - rzekł, przyciskając cię mocniej do siebie. - To znaczy, że mi wybaczasz? - spytał z nadzieją.
Odsunęłaś się od chłopaka, by spojrzeć mu w oczy.
- Wybaczam. - uśmiechnęłaś się szeroko, po czym wpiłaś się w jego usta.