niedziela, 30 grudnia 2012

2. Zayn


W tle: klik
- Cześć kochanie. - przywitał się ze mną mój chłopak. - Jak się czujesz?
Jestem z [I.CH] od dwóch  tygodni. Dzięki niemu zapomniałam o Zaynie, którego naprawdę kochałam. Nadal go kocham, mimo zdrady, której się dokonał. Bezczelnie przespał się z jakąś dziewczyną w naszym łóżku, podczas mojej nieobecności. Nie dając mu nic wyjaśnić wyprowadziłam się od niego i wróciłam do mojego starego mieszkania. Dzwonił i nadal to robi, ale ja zawsze wyłączałam telefon, nie chcąc słyszeć nie mających sensu wyjaśnień. No bo co tu wyjaśniać? Wracam wcześniej od rodziny, pragnąc zrobić swojemu chłopakowi niespodziankę i zastaję co? Jego samego w naszej sypialni w jednoznacznej sytuacji z jakąś nieznajomą dziewczyną.
- Znów o nim myślisz? - spytał chłopak chociaż i tak znał prawdę. - Rozumiem, nie łatwo zapomnieć w tak krótkim czasie.
- Nie jesteś zły? - przyjrzałam się mu.
- A dlaczego mam być? - zdziwił się. - Kochasz go i tęsknisz za nim. Widzę to, a dla mnie najważniejsze jest to, byś była szczęśliwa.
- Ale kocham też ciebie. - zapewniłam, sama nie wiedząc czy tak jest.
- Nie prawda. Wmawiasz to sobie, by zapomnieć o Zaynie, a ja nie mam ci tego za złe. - przytulił mnie.
- Jesteś wspaniałym człowiekiem, wiesz? Chciałabym cię pokochać tak jak kocham Zayna. Ale o tym dupku nie mogę zapomnieć, po prostu nie potrafię. - poczułam jak łzy spływają mi po policzkach.
Kolejny raz przez niego płakałam. Dlaczego tak trudno jest zapomnieć? Dlaczego tak trudno wymazać wszystkie wspomnienia?
- Nie płacz. - chłopak wytarł dłonią moje mokre policzki. - Nie marnuj łez.
Nagle do domu bez pukania wpadł Liam, co mnie zdziwiło.
- [T.I]! Musisz iść ze mną! Zayn chcę się zabić! - pociągnął mnie za rękę. - Stoi na moście i chce skoczyć!
- Ale jak to?! - przestraszyłam się wyplątując się z jego uścisku.
- Nie mamy czasu! [T.I] proszę. Wiem, że ci na nim zależy, dlatego musisz z nim porozmawiać. - popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem.
Znał mnie, jak nikt inny. Wiedział, że wciąż kocham Zayna i jestem w stanie mu to wybaczyć, mimo, że zawzięcie broniłam się przed tym.
- Jedźmy. - pokiwałam głową.
Chwilę potem byliśmy już przy moście, na którym znajdował się Zayn. Szybkim i zwinnym ruchem wysiadłam z samochodu i skierowałam się do opierającego się o barierkę bruneta.
- Zayn, proszę nie rób tego i zejdź! - zawołałam do niego, kiedy byłam w odpowiedniej odległości.
- Moje życie bez ciebie nie ma sensu. Dlaczego miałbym odpuścić? - powiedział spokojnym głosem, który zaczął mnie przerażać.
W oczach stanęły mi łzy, które po sekundzie zaczęły spływać po moich policzkach.
- Bo zależy mi na tobie. Nie chcę cię stracić! - rozpłakałam się na dobre. - Proszę, zejdź.
- Ale ja cię kocham! Nie mogę sobie wybaczyć tego, co ci zrobiłem. - on też nie szczędził sobie płaczu.
- Jeśli ty skoczysz, ja też skoczę. - oznajmiłam wdrapując się na barierkę. Po chwili stałam już po tej samej stronie co on. - Na zawsze razem. Głupia zdrada tego nie zniszczy.
- Wejdź proszę na most. - poprosił cicho.
- Ale ja chcę być z tobą, bez względu na miejsce i nie ważne jakim kosztem. Kocham cię i nic tego nie zmieni. Zejdź razem ze mną.
- Wybaczasz mi? - spojrzał na mnie oczami pełnymi nadziei, a kiedy kiwnęłam twierdząco głową, odwrócił się i przeszedł na drugą stronę barierki.
Odetchnęłam z ulgą i również odwróciłam się by zrobić to co Zayn, ale stopa ześlizgnęła mi się z poręczy i straciłam równowagę. Niczego nie zdążyłam się złapać, dlatego spadłam prosto do rzeki.
*perspektywa Zayna*
Minęły dwa tygodnie od śmierci [T.I]. Przez cały ten czas siedziałem przy jej nagrobku rozmawiając z nią, jakby wcale nie zginęła. Jakby nadal była wśród nas. Z tym wyjątkiem, że ja nie mogłem usłyszeć jej głosu, co bardzo bolało. Brak jej widoku, zapachu, dotyku, głosu, zadawał niezwykle wielki ból. Nie umiałem poradzić sobie z tym, że jej już nie ma, że więcej jej nie zobaczę.
Po kolejnych godzinach spędzonych na cmentarzu, wróciłem do domu chłopaków, w którym ostatnimi dniami mieszkałem. Wiedziałem, że moi przyjaciele martwią się o mój stan, za co byłem im ogromnie wdzięczny. Wszedłem do swojego pokoju i od razu usiadłem przy biurku, biorąc do ręki kartkę i długopis.

Chłopcy! 
To co przez ostatni miesiąc wydarzyło się w moim życiu, najzwyczajniej w świecie, przerosło mnie. Było mi cholernie ciężko z tym, że to przeze mnie [T.I] - dziewczyna mojego życia, zginęła na moście. Gdybym poszedł do niej i porozmawiał jak człowiek, nie doszło by do tego. Nie potrafiłem żyć w świadomości, że Jej już nie ma i nie mogę się z Nią zobaczyć. Jestem wam niesamowicie wdzięczny za to, że wspieraliście i martwiliście się o mnie. Przepraszam was za kłopoty, które wam przyrządziłem, nie chciałem. Zawsze dzielnie znosiliście moje humorki, bez względu na wszystko byliście przy mnie. Bracia - tak mogę śmiało, bez żadnych skrupułów was nazwać. Liam, proszę dbaj o nich i dopilnuj, by nigdy nie odwalili tak wielkiej głupoty jak ja i niech ci się układa z Danielle, byś zawsze był szczęśliwy. Niall, nie zmieniaj się nigdy i zawsze uśmiechaj, bez względu na wszystko. Rozśmieszaj chłopców, kiedy im tego brakuje i życzę ci, byś spotkał dziewczynę, która będzie cię kochać, za to jaki jesteś. Harry, mam nadzieję, że kiedyś wybaczysz mi te wszystkie nasze kłótnie o nic. Chyba zazdrościłem ci, że potrafisz dogadać się z dziewczynami, a ja najzwyczajniej świecie byłem za bardzo nieśmiały. Tobie również, życzę kochanej osoby, z którą mógłbyś spędzić resztę życia. Lou, proszę byś pilnował Harrego. Ty jedyny znasz go jak nikt inny. Niech ci się układa w życiu, czy to z Eleanor, czy z inną dziewczyną. Po prostu bądź szczęśliwy. Kocham was chłopcy. 
Wasz Zayn

Zwinąłem kartkę i położyłem na łóżku, by przyjaciele nie mieli problemu ze znalezieniem jej, po czym wyszedłem z domu, jakby mnie w nim w ogóle nie było. Ruszyłem na most, ten sam na którym zginęła [T.I]. Nie było na nim prawie nikogo, nie licząc psa, który leżał na chodniku po drugiej stronie. Podszedłem do barierki, by zwinnie przez nią przejść. Wziąłem głęboki oddech.
- Na zawsze razem! - krzyknąłem i puściłem się poręczy, po to by zeskoczyć prosto do ciemnej rzeki i być na zawsze z dziewczyną moich marzeń.


1. Liam


W tle: klik
Jeszcze raz dokładnie sprawdziłam czy nic mojego nie pozostało w tym mieszkaniu, po czym zapięłam walizkę i położyłam list skierowany do Liama, na łóżku. Nie chciałam, by cokolwiek przypominało mu mnie. Moim celem było to, żeby o mnie zapomniał, by nie cierpiał, by znalazł osobę z którą będzie szczęśliwy.
Zamówiłam taksówkę i już po chwili, usłyszałam dźwięk klaksonu sprzed domu. Kiedy wyszłam na podwórko, ostatni raz spojrzałam na moje ostatnie miejsce zamieszkania, a po policzku spłynęła pojedyncza łza. Miałam więcej nie zobaczyć chłopaka, którego kocham nad życie i mieszkania, w którym przeżyłam tyle pięknych chwil. Wzięłam głęboki oddech i wsiadłam do pojazdu, którym miałam się udać na lotnisko, by stamtąd samolotem wrócić do Polski.
15 minut później byłam na miejscu, dlatego złapałam rączkę wyjętej przez kierowcę z bagażnika walizki i ruszyłam do środka budynku, ponieważ za 5 minut miałam mieć odprawę. Po kilkunastu minutach siedziałam już w samolocie, który właśnie startował.
Za plecami zostawiłam dwa wspaniałe lata życia.
*perspektywa Liama*
Wróciłem do domu po ciężkiej próbie, nie mogąc się doczekać kiedy przytulę [T.I], poczuję jej zapach, smak ciepłych i delikatnych ust, na swoich. Jednak w mieszkaniu nie zastałem nikogo, a nigdzie nie było rzeczy mojej dziewczyny. Zdenerwowany i przerażony wpadłem do naszej wspólnej sypialni, lecz tam również nie było żadnego śladu, oprócz złożonej kartki, leżącej na pościeli. Szybkim krokiem podszedłem do łóżka i wziąłem do ręki kawałek papieru. Otworzyłem i ze łzami, które coraz bardziej zaczęły napływać mi do oczy, zacząłem czytać.

Kochany Liamie!
Czytając to, z pewnością nie wiesz co się ze mną dzieję i gdzie w tym momencie się znajduję. Otóż odeszłam. Jest pewien powód, dla którego nie możemy być razem. Uwierz mi, nigdy cię nie zdradziłam a ni nic takiego. Nadal cię kocham i zawsze tak będzie, ale jest coś czego nie możesz wiedzieć i dlatego to zrobiłam. Chcę, żebyś o mnie zapomniał i ułożył sobie życie od nowa. Beze mnie. Nie szukaj mnie, proszę, bo nie ma to sensu. Dziękuje ci za to, że zawsze byłeś przy mnie i ocierałeś każdą łzę,  sprawiałeś, że moje życie nabrało sensu i kolorów. Jesteś i zawsze będziesz najważniejszą osobą w moim życiu, moim sercem. Pamiętaj, zawsze będę cię kochać.
Twoja [T.I]

Nie, to nie może być prawda. Jak ona mogła tak po prostu mnie zostawić, tak po prostu odejść. Przecież ja ją kocham i nie wyobrażam sobie życia bez jej uśmiechu, spojrzenia, bez niej.
Schowałem twarz w dłoniach, czując słone łzy, spływające po moich policzkach. Nie miałem na nic siły. Razem z nią odeszło moje serce.
*dwa tygodnie później*
Po raz kolejny siedziałem na kanapie, tępo wpatrując w telewizor. Ostatnimi dniami, nie robiłem nic innego. Nie spałem, nie jadłem ani piłem. Przyjaciele martwili się o moje zdrowie, ale ja wcale się nim nie przejmowałem. Odeszła, a razem z nią sens mojego życia.
Usłyszałem dźwięk mojego telefonu, który świadczył o nadchodzącym połączeniu, dlatego niechętnie sięgnąłem po niego i nie patrząc kto dzwoni, odebrałem.
- Halo? - wymamrotałem słabo do słuchawki.
- Liam, z nią jest co raz gorzej. - mama [T.I], była kompletnie roztrzęsiona. - Zostało mało czasu, musicie się zobaczyć. Przyleć do Polski.
Nie mogłem uwierzyć w to, co przed momentem usłyszałem. O co chodziło mamie mojej ukochanej? Jedynym wyjściem, by to sprawdzić, jest lot do Polski.
Zerwałem się z kanapy i pobiegłem do sypialni, po czym spakowałem kilka najważniejszych rzeczy do walizki, jednocześnie zamawiając taksówkę. 15 minut później byłem już na lotnisku. Wysłałem wiadomość Niallowi, by się o mnie nie martwili i że lecę do Polski.
*Półtorej godziny później*
Wkroczyłem do szpitala i od razu zauważyłem rodzicielkę [T.I], która od razu do mnie podbiegła.
- Dobrze, że jesteś. Zdążyłeś w ostatnim momencie. - oświadczyła ze łzami w oczach i pociągnęła mnie w stronę sal.
Weszliśmy do jednej z nich, w której ujrzałem moją ukochaną, podpiętą do wielu kabli, bladą i mizerną. W oczach stanęły mi łzy, by po chwili spłynąć po moich policzkach.
- Liam, co ty tu robisz? - odezwała się słabym głosem na mój widok.
- Powiedz, że nie umierasz! - wrzasnąłem. - Powiedz, że to jest jakiś cholerny żart.
Dziewczyna na moje słowa rozpłakała się i pokręciła głową.
- To nie jest dowcip. - przeniosła swój wzrok na okno.
Podszedłem do jej łóżka i usiadłem obok.
- Nie zostawiaj mnie, proszę. Nie umiem bez ciebie żyć. - mówiłem do niej przez łzy.
- Skarbie ja zawsze będę przy tobie. Nigdy cię nie opuszczę. Będę w twoim sercu. Zawsze. - obiecała.
- Proszę nie odchodź. - przytuliłem się do jej ręki.
- Nigdzie nie odchodzę. Pamiętaj będę przy tobie. - spojrzała mi w oczy. - Liam, bądź szczęśliwy. Kocham cię. - wyszeptała resztkami sił i zamknęła oczy, lekko się uśmiechając
Aparatura zaczęła piszczeć, a do sali zbiegli się lekarze, którzy szybko odciągnęli mnie od łóżka. Wszyscy walczyli o to by przywrócić bicie serca, ale nic to nie dało. Umarła.
- Zgon nastąpił o .... - zaczął doktor, ze smutną miną, ale mu przerwałem.
- Nie! [T.I] otwórz oczy, to nie jest śmieszne! Słyszysz?! - krzyczałem, krztusząc się łzami i próbując dostać się do łóżka, na którym leżała moja ukochana. - Ten dowcip nie jest śmieszny! Mnie to nie bawi! Otwórz te cholerne oczy! Proszę! Kocham cię, słyszysz!
Opadłem bezsilnie na podłogę i rozpłakałem jak dziecko.
- Zgon nastąpił o 18:24. - powtórzył.
Wybiegłem z sali, po czym opuściłem szpital, dobiegając do pobliskiego mostu. Podszedłem do barierki i przeszedłem na drugą stronę.
- Mam być szczęśliwy?! - krzyknąłem, patrząc w niebo. - Szczęśliwy mogę być tylko z tobą!
Skoczyłem, po to by być po tej lepszej stronie razem z dziewczyną mojego życia.


Hej :)

Założyłam tego bloga, by móc dzielić się z wami, moimi imaginami. Nie są one napisane jakoś poetycko, ale złe chyba też nie są. No cóż ocenicie to wy. Liczę na komentarze, bez których po prostu nie miałoby to sensu, bo czytelnicy są bardzo ważni. Dodają oni kopa na pisanie :) Jeszcze dzisiaj pojawi się pierwszy imagin i będzie on z Liamem :)